List do przyjaciela, który wypłynął daleko, daleko…
2016-02-17 13:06
Krzysztofie,
Niech wszystkie fale nadal o brzeg Twoich dzieł się rozbijają, kołysząc nas i świat, który się nie skończył, choć na chwilę stanął.
W ciszy roznosi się głos niemilknący, choć go prawie nie słychać. A tyle jest jeszcze do zrobienia.
A wiosna jak przyjdzie, to łodzią wypłyną słowa i wspomnienia. A jak mgła opadnie to co zobaczymy? Jasność? Ciemność? Szarość może, z której wyłania się samotność.
Wiatr wieje na ulicy Wiejskiej. A dokąd to Ty wiejesz przyjacielu? Słońce zaszło. Księżyc, no wiesz, poczeka zanim wzejdzie. Tak to już jest.
A fale. Na moment o nich zapomniałem. Wróciły i trochę mi smutno. Im też. Nam też.
Ale zapomniałbym napisać. Trzy ryby na wolność w głąb Twoją, moją i jeziora popłynęły.
To może nie warto się smucić, bo tyle jest jeszcze do zrobienia.
Pamiętaj Krzysiu, o tym co na kościele modrzewiowym zobaczyłem myśląc o Tobie gdzieś w środku Polski „Gwiazdo morza, świeć flocie polskiej”.
*
Dziękujemy Tobie Krzysztofie za przyjaźń, a Wam jego bliskim za oddanie i miłość.
Jacek i Beata
oraz zespół Klubu Gaja